Gdy rodzice Mikołaja zorientowali się, że chłopca nie ma w domu, od razu domyślili się, że coś jest nie tak. Zawiadomili policję. Poszukiwania ruszyły pełną parą. Wokół rodzinnego domu chłopca są lasy i to właśnie na nich skoncentrowały się zaangażowane służby. Niestety, nocne poszukiwanie nastolatka niewiele dały. Dopiero gdy do akcji włączyli się strażacy ze swoją kamerą termowizyjną, znaleziono ciało...
Mikołaj O. leżał w lesie. W zasadzie blisko domu, kilkanaście minut szybkim marszem. Na głowie miał reklamówkę obwiniętą taśmą. Jak informuje jednak Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, na ciele chłopca nie było żadnych obrażeń.
- Za prawdopodobną przyczynę zgonu uznano uduszenie - mówi prokurator.
Czy chłopakowi ktoś kazał założyć reklamówkę na głowę, czy może nastolatek zrobił to z własnej woli? Hipotez jest wiele. Jedna z nich mówi, że chłopak targnął się na swoje życie z powodu problemów w szkole. Miał być nękany przez kolegów przez... kolor włosów. Mikołaj był rudy. Dyrektor Gimnazjum nr 2 w Puszczykowie, do którego chodził Mikołaj, nie chce rozmawiać o tragedii. Będzie jednak musiał współpracować z prokuratorem. - Ttrwają czynności procesowe mające na celu weryfikację informacji o domniemanym szykanowaniu małoletniego w szkole - potwierdza prokurator.