Uśmiechy dla fotoreporterów, komplementy pod adresem Donalda Tuska i dwa podpisy pod umową, która pozwoli na uruchomienie żeglugi po Zalewie Wiślanym - tyle sukcesów może zapisać na swoim koncie polska dyplomacja.
Porażki? Oprócz wciąż nieoczyszczonej atmosfery wokół "polityki historycznej" Kremla największy niedosyt pozostawia nowa umowa gazowa. Nic bowiem nie wskazuje na to, żeby wizyta rosyjskiego premiera zmieniła coś w tym temacie.
Choć Donald Tusk zapewniał, że "jest szansa na rychłe zakończenie negocjacji i podpisanie kontraktu", to już Władimir Putin tak optymistyczny nie był i otwarcie przyznał, że niezbędne będą "techniczne zmiany". Co to oznacza? Dokładnie tyle, że Rosjanie nie zmieniają swojej strategii i dalej stawiają warunki co do tego z kim chcą, a z kim nie będą negocjować.
Kiedy zatem Polska ma szansę na zapewnienie sobie dostaw gazu? Termin, jaki postawił sobie rząd, to rok 2010 - wtedy kończą się kontrakty krótkoterminowe, które musieliśmy podpisać po wybuchu konfliktu na linii Rosja-Ukraina. Rosjanie na wszelki wypadek o żadnej konkretnej dacie mówić nie chcą.
Putin otworzył Zalew, kurek z gazem nie...
2009-09-01
18:20
Rząd zapowiadał, że to może być przełomowa wizyta dla naszych stosunków z Rosją i niestety na zapowiedziach się skończyło. Konkretów w ust Władimira Putina padło niewiele, właściwie tylko jeden: Moskwa pozwoli polskim statkom pływać po Zalewie Wiślanym.