Mężczyzna zachorował na chorobę Bechterewa (sztywnienie stawów), gdy miał 25 lat. Był wtedy w wojsku. Gdy zaczął skarżyć się na ból, lekarze mówili, że to korzonki. Źle zdiagnozowana i niewłaściwie leczona choroba szybko postępowała. Choremu zaczęły sztywnieć stawy - najpierw kręgosłupa, później choroba zaatakowała biodra aż w końcu kolano. Pan Józef przeszedł już operację kręgosłupa, wszczepiono mu też protezy bioder. Jednak żeby mógł samodzielnie chodzić, potrzebuje specjalnej protezy kolana. Problem w tym, że takich urządzeń w Polsce dostać nie można.
Nie było wyjścia. Pan Józef, z zawodu cieśla i złota rączka, postanowił sam skonstruować odpowiednią protezę. Przestudiował książki medyczne i dokładnie zapoznał się z pracą kolana zdrowego. Następnie pełen nadziei przez dwa tygodnie - w dzień i w nocy - pracował nad stworzeniem projektu. Z wykonaniem było trochę trudniej.
- Najwięcej trudności sprawiło mi znalezienie odpowiedniej kulki łączącej całe kolano - opowiada. - To ona ma wprawiać w ruch nogę i umożliwić zginanie kolana.
Swój model pan Józef wykonał z metalu. I wysłał go do opatentowania.
- Gdyby udało mi się patent sprzedać, miałbym pieniądze na stworzenie wygodniejszej protezy z supernowoczesnych materiałów oraz na leczenie - mówi mężczyzna.
Tymczasem prototyp protezy utknął w urzędzie. Urzędnicy rozkładają ręce. - Takie mamy procedury - tłumaczą.
Dokładnie muszą sprawdzić, czy nie mają do czynienia z plagiatem i czy urządzenie działa. A to trwa.
- Średni czas oczekiwania na uzyskanie patentu w Polsce jest zgodny ze standardami światowymi i wynosi właśnie 3-4 lata - mówi Adam Pauker, rzecznik Urzędu Patentowego.
W przypadku cierpiącego inwalidy można by chyba zrobić wyjątek.
Prototyp protezy kolana:
1 Kulka. Ona odpowiada za pracę całego kolana. Dzięki niej pan Józef będzie mógł zginać nogę.
2 Sprężyna. Zachowuje się tak jak ścięgna. Rozciąga się i napina, by ponownie wrócić do swojej pierwotnej postawy.
3 Szpile. Dzięki nim staw będzie przymocowany do kości.
4 Sztuczne chrząstki, czyli wypełnienie kolana.