Minister Sikorski przez dwa ostatnie dni przebywał na szczycie NATO razem z prezydentem Bronisławem Komorowskim (60 l.). Przed wyjazdem nie miał zbyt wielu powodów do radości. Ujawnił m.in., że w związku z wycofywaniem się państw Sojuszu Północnoatlantyckiego z Afganistanu przechodzi na nie ciężar finansowania bezpieczeństwa tego kraju. USA chcą ok. 1 miliarda dolarów rocznie od sojuszników, w tym od Polski ok. 20 mln dol.
Tuż przed wyjazdem na szczyt Sikorski obmyślał polską odpowiedź na amerykańskie żądania. Miała mu w tym pomóc samotna kolacja na warszawskiej Starówce, a do tego zimne piwo. Szefa polskiej dyplomacji dyskretnie obserwowali funkcjonariusze BOR. Czekali cierpliwie, a po wszystkim odwieźli ministra służbową limuzyną.
Samotna wizyta w restauracji nie przyniosła jednak pożądanych efektów. - Rząd nie zdecydował jeszcze, jaką kwotę będzie w stanie dołożyć do międzynarodowego funduszu pomocy w stabilizacji Afganistanu - mówił wczoraj w Chicago Sikorski.