Środa, 25 sierpnia. Łódzcy samorządowcy spotykają się na pierwszej po wakacjach sesji Rady Miasta. Mają do przegłosowania kilkanaście uchwał. W trakcie głosowań nie wszyscy są obecni na sali obrad. Jedni wychodzą na kawę, drudzy na papierosa, inni udzielić wywiadu dziennikarzom.
Patrz też: Poseł Celiński: Aresztować obrońców krzyża!
Przykład daje Iwona Bartosik z SLD - radna od czterech kadencji, jeszcze kilka lat temu była przewodniczącą Rady Miejskiej, a wcześniej dyrektorką kilku łódzkich szkół i kurator oświaty. Pani radna nigdzie nie wychodzi, tylko pracowicie głosuje.
Głosuje za siebie i kolegę Niewiadomskiego
No i trochę w tych głosowaniach się zapędza. Obok niej powinien siedzieć były wiceprezydent miasta Józef Niewiadomski (77 l.). W pewnym momencie Iwona Bartosik pochyla się nad jego miejscem i wciska guzik w elektronicznym urządzeniu do głosowania, w którym tkwi karta magnetyczna Niewiadomskiego.
Radni głosowali akurat nad uchwałą w sprawie sprzedaży akcji należącego do miasta Łódzkiego Przedsiębiorstwa Ogrodniczego. Działania pani radnej widać dokładnie na naszych zdjęciach.
Gdy jednak spytaliśmy się jej, dlaczego głosuje za kolegę, najpierw była zaskoczona, a potem... wszystkiego się wyparła. - To chyba jakaś pomyłka - powtarzała kilkakrotnie.
Za głosowanie na dwie ręce grożą trzy lata więzienia
Tymczasem nasi informatorzy twierdzą, że radna głosuje "na dwie ręce" kilkakrotnie w trakcie niemal każdej sesji. A za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i poświadczenia nieprawdy w dokumentach, jakimi są uchwały, można iść na trzy lata do więzienia.
To nie pierwsze takie głosowanie polityków SLD. W 2003 roku podczas obrad Sejmu za nieobecnego kolegę zagłosowali dwaj posłowie lewicy Jan Chaładaj (58 l.) i Stanisław Jarmoliński (66 l.). W tym samym roku radny SLD z Gdańska Władysław Łęczkowski (57 l.) także dopuścił się takiego czynu. Sąd pierwszej instancji skazał go za to na osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.