Piętnastu nowych radnych podczas sesji 1 grudnia postanowiło jedynie wybrać swego przewodniczącego i jego zastępcę oraz ustalić wysokość diet. Do tej pory wybrańcy ludu dostawali 110 zł za udział w sesji, ale to było ich zdaniem za mało. - Może 200 zł za posiedzenie - propozycję jednej z radnych przywitała grobowa cisza świadcząca o tym, że apetyty na kasę są znacznie większe. Kolejną - 400 zł zryczałtowanej miesięcznej diety (w poprzedniej kadencji zależała od liczby sesji) - rzuciła Iwona Cwajda (34 l.). - To ciężka praca i te pieniądze się nam należą, ale. nie spodziewałam się, że to przejdzie - tłumaczy skwapliwość, z jaką jej koledzy i koleżanki przyklasnęli podwyżce. Dziewięć osób było za, trzy przeciwko, trzy kolejne wstrzymały się od głosu.
Zobacz też: Sukces Ewy Kopacz! Nie będzie podwyżki cen prądu o 80 proc.
Na wójta Artura Chomiuka (46 l.) nowe stawki spadły jak grom z jasnego nieba. - Pieniądze będą musiały się znaleźć, choć zaskoczenia nie ukrywam - przyznaje. Wyciąga kalkulator i liczy: w zeszłej kadencji roczny koszt diet wynosił 32 530 zł, teraz będzie to 79 200 zł. - Jakkolwiek by liczyć, to dwa i pół raza więcej (czyli 250 proc. kwoty) - nie kryje niesmaku.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail