- Z pokorą przyjmę każdy werdykt - mówił dziennikarzom Radosław Sikorski po czwartkowej debacie nad wnioskiem PiS o odwołanie go z funkcji marszałka Sejmu. Największa partia opozycyjna w kraju domagała się głowy Sikorskiego w związku z publikacją amerykańskiego portalu, w którym zostały przytoczone słowa byłego szefa MSZ, że w 2008 roku ówczesny premier podczas wizyty w Moskwie dostał propozycję rozbioru Ukrainy od Władimira Putina. Sam zainteresowany tłumaczył się, żadna propozycja nie padła, a on nic nie pamięta. Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało na stanowisko marszałka b. posła PO, Andrzeja Smirnowa, który obecnie jest niezrzeszony.
- Gdy ocenialiśmy kandydaturę Sikorskiego na stanowisko marszałka, z tej mównicy powiedziałem, że jako marszałek to czynnik ryzyka, a nie gwarant stabilności. Te słowa padły zaledwie półtora miesiąca temu. Nie przypuszczałem wówczas, że tak szybko staną się smutną rzeczywistością - mówił Krzysztof Szczerski, poseł PiS.
Przeczytaj też: Platforma obroni Sikorskiego
Jak zaznaczył warto przemyśleć czy chcemy, aby marszałek Sejmu był arogancki i miał zaniki pamięci.
- Musicie państwo rozstrzygnąć, czy chcecie marszałka o rozwiązłym języku, aroganckiego wobec mediów, konfabulującego, mylącego fakty i miejsca, cierpiącego na poważne zaniki pamięci? - dodał Szczerski.
Trzeba docenić Sikorskiego
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział, że autorom wniosku złożonego przez PiS chodziło o widowisko polityczne. - Nie osądzajmy nikogo po kilku tygodniach pracy. Marszałek Sikorski zapowiadał współpracę z wszystkimi klubami. Proponuję, byście państwo się nad tym swoim wnioskiem zastanowili, docenili wszystkie zasługi marszałka Sikorskiego w swojej pracy dla ojczyzny - mówił w czwartek Grupiński.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail