Godz. 21.30. Radek Sikorski wychodzi z gmachu Sejmu. Nie wsiada do służbowej limuzyny, ale rusza pieszo w kierunku Starego Miasta.
W ostatnim czasie minister dość często wraca do domu na piechotę. Tym razem zmienia plany, niespodziewanie skręca na Starówkę i wchodzi do knajpki. W niej zamawia zimne piwo i odprężony relaksuje się, sącząc złocisty napój. Widać, że jest bardzo rozluźniony.
Chyba tylko późna godzina powoduje, że szef MSZ kończy wizytę w restauracji i kieruje się w stronę domu. To rzadko spotykany widok, kiedy Sikorskiemu nikt nie towarzyszy. Z reguły otoczony wianuszkiem polityków lub współpracowników brylował na salonach. Teraz to się zmieniło.
- Pozycja Sikorskiego w ostatnim okresie znacznie się obniżyła. Przegrał w prawyborach, niezbyt aktywnie wspierał Bronisława Komorowskiego w kampanii. Premier Donald Tusk również zaangażował się po stronie Komorowskiego, a odsunął Sikorskiego od siebie - wylicza nam jeden z członków zarządu PO. Jak widać, swoje polityczne osamotnienie Sikorski odreagowuje zimnym piwem.