Ministerstwo spraw zagranicznych od początku wybuchu egipskiej rewolucji stanowczo odradza podróże do Egiptu, nie oznacza to jednak, że rząd może zabronić Polakom wyjazdów.
Mimo napiętej sytuacji w całym regionie wciąż są osoby, które decydują się na lot do Egiptu. To duże ryzyko, choć w pobliżu kurortów, na razie jest w miarę spokojnie, nie wiadomo jak rozwinie się sytuacja i czy nie będzie potrzebna natychmiastowa ewakuacja.
Przeczytaj koniecznie: Polacy, którzy mieszkają w Kairze: Zostawiliśmy cały majątek i uciekliśmy z Egiptu
Resort Radosława Sikorskiego stanowczo twierdzi, że polskie władze są gotowe na „sytuację kryzysowa”. Urzędnicy MSZ są w stałym kontakcie z LOT-em, a także innymi przewoźnikami, którzy są gotowi pomóc w ewakuacji. W razie potrzeby – gdyby zamknięto przestrzeń powietrzną dla lotów cywilnych - pomoże też wojsko.
Tymczasem we wszystkich większych miastach w Egipcie, już od ponad tygodnia, trwają protesty przeciwko prezydentowi Hosniemu Mubarakowi. W nocy w Kairze doszło do kolejnych starć na placu Tahrir. Zwolennicy dyktatora starli się z jego przeciwnikami. Według nie potwierdzonych jeszcze danych zginęło pięć osób, kilkaset jest rannych. To oznacza, że w ciągu doby w Egipcie w czasie starć zginęłu już 8 osób, liczba rannych może przekraczać 3 tysiące.