Wpadli na siebie w maju. Był ciepły wieczór, na niebie ani jednej chmurki. Ale Rafał Rękosiewicz z Wrocławia poczuł się jak rażony piorunem. Stał oszołomiony i przypatrywał się jadącej z nim tramwajem dziewczynie. Ona też zwróciła na niego uwagę. Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się leciutko.
Rafał nie jest typem podrywacza. Nie ruszył więc szybko do ataku. Ale tego wieczoru los robił wszystko, by ułatwić mu działanie. Tramwaj stanął. Motorniczy obwieścił, że jest awaria, i poprosił wszystkich o opuszczenie wagonu. Pasażerowie wyszli i czekali na następny tramwaj. Rafał dostał dodatkowy czas i już go nie zmarnował. Kiedy podstawiony skład zbliżał się do jego przystanku, poszedł do Patrycji. - Chodź, wysiądźmy - zaproponował.
- Ale to ostatni tramwaj - zaprotestowała. Pojechał więc razem z nią. A 17 listopada Rafał oświadczył się ukochanej. Oczywiście zrobił to we wrocławskim tramwaju.