Publikacja oburzyła rodziny ofiar katastrofy.
- Niestety, odpowiedzialność za taki stan spoczywa w całej rozciągłości na rządzie premiera Donalda Tuska, który pozwolił na absolutną dowolność prac i ustaleń rosyjskiego MAK-u - uważa mecenas Rafał Rogalski (35 l.), pełnomocnik niektórych rodzin ofiar katastrofy. - Rząd pozwala na bezkarnie szarganie munduru polskiego żołnierza oraz polskiego honoru - mówi wzburzony.
Nietrzeźwym wojskowym, który wywierał presję na pilota rządowego Tu-154, był według norweskiego pisma gen. Andrzej Błasik (+48 l.), głównodowodzący sił powietrznych. Według sugestii raportu MAK, był on w chwili katastrofy pod wpływem alkoholu. Miał naciskać na pilota, by lądował w mgle. Oczywiście domagał się tego też prezydent Lech Kaczyński (+61 l.).
Patrz też: Prokuratura o katastrofie pod Smoleńskiem: Nie było ZAMACHU, śledztwo przedłużone do 10 października
"Prezydent i lekko wstawiony generał zmusili pilota, aby uderzył w ziemię razem z polską elitą władzy na pokładzie" - powtarza za Rosjanami norweski dziennikarz. - Tego typu wypowiedzi zagranicznej prasy są konsekwencją opublikowania raportu MAK - uważa mec. Rogalski. - Nie wierzę też w spożywanie alkoholu przez generała. Ekspertyzy rosyjskie są w mojej ocenie spreparowane - dodaje.
Niestety, polską wersję przyczyn katastrofy świat będzie mógł poznać dopiero w październiku, kiedy zakończy się śledztwo. Do tej pory będzie się powtarzać wersję Rosjan.
Tadeusz Cymański (56 l.), europoseł Prawa i Sprawiedliwości:
- Te szkalujące i wstydliwe dla Polski artykuły są pokłosiem sprytnego działania Rosji i bezczynności bądź kardynalnych błędów polskiego rządu. Ani premier, ani inni członkowie rządu nie reagowali, kiedy Rosjanie robili huk na cały świat o pijanym generale. Cóż, pierze się już wysypało i teraz każdy będzie powtarzać tezy Rosjan o winie Polaków. Świat się już nie pyta, czy pracownicy wieży na lotnisku byli trzeźwi...
Ireneusz Raś (39 l.), poseł Platformy Obywatelskiej:
- Trudno obwiniać rząd Polski za publikacje, jakie ukazują się w światowej prasie. Zwłaszcza tej kolorowej, która rządzi się przecież swoimi, specyficznymi prawami. W dobie pogoni za sensacją kolorowe pisma piszą, opierając się na źródłach wygodnych dla nich, nic nie możemy na to poradzić.