Pan Rafał od dzieciństwa choruje na mukowiscydozę. Cały czas nie poddawał się, żył aktywnie. Jednak w 2010 roku stan jego zdrowia pogorszył się dramatycznie. Przez 24 godziny na dobę musiał być podłączony do urządzenia z tlenem. Ta duża i ciężka maszyna stała się jego wybawieniem i przekleństwem. - Mogłem się poruszać tylko na odległość rurek. Stałem się nieszczęśliwym więźniem własnego domu i pokoju - opowiada pan Rafał. Dlatego mężczyzna marzył o przenośnym koncentratorze tlenu, dzięki któremu mógłby się swobodnie poruszać.
O pomoc w zbiórce pieniędzy na takie urządzenie apelowaliśmy pod koniec stycznia tego roku do Czytelników "Super Expressu". Ci okazali swoje dobre serca i hojność! Pan Rafał już korzysta z lekkiego nowoczesnego aparatu tlenowego. - Wychodzę na dwór, cieszę się życiem, wiosną, słońcem i deszczem. Dziękuję wam za to - mówi wdzięczny mężczyzna.