Do takiego poświęcenia jest zdolny tylko kochający mąż i ojciec! Rajdowiec jechał swoim nissanem koło Ostródy (woj. warmińsko-mazurskie). Nagle zobaczył, że jadący z przeciwka tir wpada w poślizg. Potężny ciężarowy samochód dosłownie taranował wszystko na swojej drodze. Pan Roman zdał sobie sprawę, że nie ma ucieczki przed zderzeniem i myślał tylko o jednym. Żeby uratować żonę i ich nienarodzone jeszcze dziecko.
Patrz też: Masakra pod Ostródą
W ostatni, rozpaczliwy manewr włożył swoje wszystkie umiejętności. Ustawił pojazd bokiem tak, żeby cały impet rozpędzonego tira wziąć na siebie, od strony kierowcy. A potem w ułamki sekundy lewa strona nissana, ta po stronie kierowcy, została niemal sprasowana. Od strony pasażera samochód był prawie nienaruszony. Ciężarna pasażerka trafiła na Oddział Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Roman Wiraszka zginął na miejscu.