Urzędnicy NIK sprawdzili wszystkie loty najważniejszych osób w państwie od 2005 roku. Badano przeloty prezydenta, premiera, ministrów i delegacji Sejmu oraz Senatu. Wnioski płynące z raportu są druzgocące dla wojskowych dowódców, pilotów i urzędników urzędników wszystkich kancelarii organizujących wizyty polskich ViP-ów - twierdzi "Fakt".
Patrz też: Sławomir Jastrzębowski: Uparli się. Chcą ze mnie zrobić kretyna
"Piloci łamali procedury i latali w niebezpiecznych warunkach. A odpowiedzialne za organizacje wizyt kancelarie działały z pomijaniem instrukcji, wiele kluczowych decyzji podejmując „na telefon”, w ostatniej chwili, często przerzucając odpowiedzialność za decyzje na urzędników niskiego szczebla" - czytamy w "Fakcie".
Jak twierdzi gazeta, kontrolerzy NIK nie wykluczają zawiadomień do prokuratury. Wnioski z ich raportu mają również wzmocnić tezy prokuratorów zajmujących się organizacją lotów z VIP-ami i nieprawidłowościami w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego.