Ratownicy po kolei relacjonowali to co działo się około 900 metrów pod ziemią. - Co chwilę, non stop coś pukało. Ale idzie się do przodu, na to się nie patrzy. Oczy zamykamy i dalej do przodu - opowiadał w rozmowie z TVN24 ratownik Jacek Czyżewski.
Zdaniem ratowników całą akcję można określić mianem "ekstremalnej". - Trzeba było się przeciskać na brzuchu. Jak strop opadł to jeszcze były kotwy (specjalne mocowania stropów - red.). Było bardzo ciężko, był kurz, jeszcze trochę urobku leciało (drobnych skał - red.), ale daliśmy radę - mówił ratownik Marek Baryluk. - Penetrowaliśmy, żeby znaleźć. Było ciężko, ale odnaleźliśmy - dodał.
W momencie, gdy ratownikom udało się dotrzeć do uwięzionej grupy mówili, że ci byli "bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi". - Górnicy byli bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi, że nas zobaczyli. Wiedzieli, że wrócą do swoich rodzin - mówił Tomasz Szafirowicz, jeden z uczestników akcji.
W akcji poszukiwawczej brało udział ok. 25 ratowników, którzy odgruzowywali teren przy użyciu trzech specjalistycznych maszyn. Akcja zakończyła się w momencie wyprowadzenia ostatniego górnika na powierzchnię. Nikt nie został poważnie ranny.
Poświęcenie i sukces ekipy ratunkowej docenił także Donald Tusk. "Tona miedzi spadła nam wszystkim z serca. Najwyższe uznanie dla ratowników" - napisał na Twitterze premier.
Czytaj więcej: KOPALNIA RUDNA: 19 górników URATOWANYCH z zawalonego chodnika