"Witam, chciałam Was poinformować, że dziś odebrałam pismo LISTOWNE że, dnia 24.03 została rozwiązana ze mną umowa z miesięcznym okresem przez pogotowie, jakoś dziwnie nie wiem czy pamiętacie ale 16.03 publikowałam post dot. kwarantanny. Dziwny zbieg okoliczności ? Co o tym myślicie ????
Ja się czuje znów potraktowana jak... eh...
Bardzo Wszystkim dziękuję za miło spędzone prawie 7 lat...." - napisała na swoim koncie pielęgniarka i ratowniczka medyczna z Wołomina, Marta Magdalena Kołnacka.
Pokazała także zdjęcie krótkiego, lakonicznego pisma jakie dostała z Wojewódzkie Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Medycznego. W rozmowie z TVN 24 Warszawa dyrektor Stacji, Karol Bielski, przekonywał, że powodem zwolnienia nie były wpisy w mediach społecznościowy pracownicy.
- Ten powód nie jest z tym związany. Chodzi o ocenę pracy pani Marty. Cały czas przyglądamy się naszym pracownikom, czy wszystkie obowiązujące procedury są przestrzegane i praca ratowników zostaje poddana weryfikacji.
Kobieta informowała na Facebooku o niedostatkach w wyposażeniu, jakim dysponują ratownicy medyczni i placówki ochrony zdrowia. Sygnalizowała także, że pisanie o tym jest wyciszane i grozi zwolnieniem. Teraz sama została bez pracy.
To kolejny przypadek, w którym za głośne sygnalizowanie o brakach w sprzęcie zwolniona zostaje pracownica ochrony zdrowia. W ubiegłym tygodniu wyrzucona z pracy została położna ze szpitala w Nowym Targu.