Ratujcie! Nie mam za co wyżywić dzieci

2008-10-21 4:00

Kiedy pan Stefan Boryczka (51 l.) z Roszkowic (woj. opolskie) patrzy na smutne twarzyczki swoich trzynaściorga pociech, jego serce rozdziera potworny ból. Nie dość, że miesiąc temu dzieciaki straciły ukochaną mamę, to na dodatek muszą cierpieć głód.

- Nie mam za co ich nakarmić - rozpacza pan Stefan. Po śmierci żony prowadzenie domu i opieka nad dziećmi spadła na jego barki.

Dotychczas życie tej wielodzietnej rodziny płynęło spokojnie. Pan Stefan pracował w masarni, żona Elżbieta ( 47 l.) zajmowała się domem. Żyli w małym domku wypełnionym radosnym śmiechem dzieci. Bo choć nie było im lekko, to dawali sobie radę. Pan Stefan przynosił do domu tysiąc złotych, drugie tyle dostawali z opieki społecznej. Na wszystko nie starczało, ale pani Ela dwoiła się i troiła, by brzuszki dzieci były zawsze pełne.

- Mama hodowała kury, kaczki - mówi Basia (24 l.), najstarsza córka.

Choć było biednie, to rodzina żyła szczęśliwie. Niestety, na początku roku pani Ela zachorowała. Lekarze wykryli toczeń - zabójczą chorobę, która uszkadza skórę, stawy, nerki, płuca, mózg. W sierpniu kobieta zmarła. Obowiązek wychowania dzieci spadł na barki pana Stefana.

- Odkąd żona odeszła, ciężko jest mi niemiłosiernie - mężczyzna załamuje ręce. - Pieniędzy na jedzenie nie wystarcza. Żeby wszystkich wyżywić, potrzeba pięć bochenków chleba dziennie. Żywność bierzemy na kreskę w sklepie. Jeżeli wpadnie jakiś grosz, to spłacamy dług. Brakuje zresztą na wszystko...

DRODZY CZYTELNICY!

Możecie pomóc dzieciom pana Stefana. Przyda się wszystko: odzież, jedzenie, materiały budowlane. Pieniądze można wpłacać na konto: Stefan Boryczka, Bank Spółdzielczy w Namysłowie, o. Byczyna. 64 8890 0001 0507 5907 3005 0001

Adres pana Stefana: Roszkowice 104 E, 46-220 Byczyna. Tel. 0604-605-012, 782-693-436

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają