Przedwczoraj natomiast niespodziewanie i zdecydowanie postanowił dokończyć proces zjednoczenia Polski z Unią i obiecał europolitykom, że w Polsce od 2011 roku walutą będzie euro. Obietnica wymuszona tzw. realpolitik. Bo Europa nie jest z nas zadowolona. Mamy kłopot ze stoczniami, a i polski (prezydencki) stosunek do wojny w Gruzji nie zyskał nam - niesłusznie - poklasku. Więc trzeba uspokoić. Obiecać.
Ale czy nie ponad miarę ta obietnica? Pamiętam, jak kiedyś premier szeptał mi do ucha, że do zmiany złotówki na euro szybko nie dopuści. Bo to kompletnie zdołuje życie 15 milionów Polaków. Emerytów i tych z rodzin dysfunkcyjnych.
Dziś w ramach realpolitik o nich zapomniał. Ważniejsza jest obietnica dla Europy.