- Planowaliśmy, że nasz synek będzie miał siostrzyczkę lub braciszka. Tak do zabawy - opowiada pani Ala Drabczyk (31 l.), która przed porodem pracowała na stacji paliw.
- Kiedy żona powiedziała, że będą czworaczki, to aż usiadłem z wrażenia - śmieje się jej mąż - Adam (35 l.).
Dzieciaczki przyszły na świat w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim. Najpierw Marysia (1890 g), potem Martynka (1800 g), Patryczek (1940 g), a na końcu Joasia (1690 g). Maluszki choć były wcześniakami, są w doskonałej formie.
- Ale będzie teraz w domu chór, gdy wszystkie zaczną płakać! - żartuje pan Adam, zerkając na cztery nosidełka ze słodkim ciężarem.
- Ciekawe, jak nam się uda je nakarmić, gdy wszystkie naraz będę głodne - młody tata martwi się na zapas. Młodzi rodzice z miłością spoglądają na czwórkę swoich szkrabów.
- Nasze drobinki są zdrowe jak ryby i rosną jak na drożdżach - cieszą się.
A my cieszymy się razem z nimi. Bo to naprawdę wielkie szczęście mieć tak wspaniałe dzieciaki.