Po prostu w 72 godziny odnaleźli skradziony z bramy obozu w Auschwitz napis "Arbeit macht frei". A ponieważ była to kradzież głośna, szef rządu poczuł wolę pogadać z bohaterami, bo wiadomo - telewizje takie gratki lubią. A on telewizję lubi, znaczy premier - z szacunkiem mówił szwagier.
Tak, że następne spotkanie medialne funkcjonariuszy z premierem będzie już proste. W każdym razie przepis znamy. Przez Internet wynajmij zbójów. Każ ukraść coś bardzo cennego, historycznie i dla świata, np. serce Chopina. Potem, po udanej akcji i protestach światowych, zadzwoń do znajomego policjanta i wskaż miejsce ukrycia serca, np. w podziemiach willi znanego mafiosa, żeby akcja odzyskania była efektowna. A potem już tylko aresztuj zbójów! Nagrodę bierz! No i ręka, klapa, buźka, goździk z Tuskiem też załatwione. Od zaraz.