Remigiusz Muś, technik pokładowy JAKA-40, który wylądował w Smoleńsku przed katastrofą rządowego tupolewa, popełnił samobójstwo. Jego żona znalazła ciało w sobotę koło godziny 23.30 w piwnicy ich domu w Piasecznie. Na dziś zaplanowana jest sekcja zwłok chorążego.
Remigiusz Muś był już na emeryturze - nie zmienia to jednak faktu, że jego zeznania były kluczowe w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Właśnie przez wzgląd na to, że był ważnym świadkiem śledztwem w jego sprawie zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
W JEDEN NA JEDEN minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki podkreślał, że na razie w śmierci Remigiusza Musia wykluczono udział osób trzecich. Zdaniem ministra to, czy inni świadkowie katastrofy smoleńskiej otrzymają ochronę zależy od prokuratury, która się sprawą zajmuje. Ostateczne doniesienia w sprawie śmierci chorążego mają być znane po jego sekcji zwłok.
Czytaj więcej: Remigiusz Muś nie żyje. Zmarł ŚWIADEK KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ