- Jestem aktualnie konsultantką u Dr Nony. Jakby ambasadorką jej produktów - reklamuje się w rozmowie z "SE" sama Beger. Jak ognia unika słowa domokrążca. Na czym polega praca Beger? Namawia ludzi do zakupu szamponów, maseczek z błota i suplementów diet. - To są preparaty na wszystko - opowiada z pasją. I rzeczywiście musi mocno w to wierzyć, bo specyfiki, którymi handluje wypróbowała nawet na sobie i swojej rodzinie. - W marcu miałam ogromne problemy z łokciami. Przyjaciółka poleciła mi pewien preparat. I wierzcie mi, bóle przeszły jak ręką odjął - opowiada była posłanka. Cudowne preparaty zaaplikowała też swojemu wnuczkowi. - Dziecko gorączkowało i znowu jak ręką odjął - bije się w piersi była posłanka. Ten "cud" ostatecznie ją przekonał. Renata Beger postanowiła więc robić karierę w branży. Przeszła nawet szkolenie, gdzie liznęła wiedzy "medycznej" i dowiedziała się, że działanie cudownych preparatów polega na "odbudowie komórek". Poznała nawet osobiście założycielkę firmy, niejaką dr Nonę Kuchinę.
- Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tej kobiety. Zafascynowała mnie swoją osobowością - mówi "SE" z przejęciem Beger, która nazywa siebie ambasadorką Dr Nony na region pilski.
Byłej posłance nowa praca spadła jak z nieba, bo pieniądze są jej bardzo potrzebne. Kilka dni temu Beger została bowiem prawomocnie skazana za fałszowanie w 2005 roku podpisów na listach z poparciem kandydatów Samoobrony do Sejmu. Dostała za to dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. I choć była posłanka uważa, że sąd ją skrzywdził, musi zapłacić 30 tys. zł grzywny i wykupić ogłoszenia w prasie, w których poda wyrok do publicznej wiadomości. Praca dla Dr Nony będzie więc jak znalazł.
O ile uda jej się sprzedać jak najwięcej balsamów do ciała za 150 złotych, żelów pod prysznic za prawie 100 czy cudownego kremu na wszystko za 180 zł.