Sławomir B. (33 l.) jest w szoku. Gdy dowiedział się o zbrodni, zrozumiał, że stracił dwie najukochańsze kobiety. Ciało zaginionej od ponad dwóch tygodni mamy znalazł w zbiorniku szamba, które się zapchało. Było poćwiartowane na małe kawałki. Jeszcze tego samego dnia policja z jego domu zabrała Renatę. Już na pierwszym przesłuchaniu przyznała się do bestialskiego mordu.
- Tak, to ja zabiłam swoją teściową. Gdy do mnie przyszła i znów zaczęła mi gderać, to wzięłam młotek. Uderzyłam ją kilka razy. Potem jej zwłoki trzymałam przez trzy dni w piwnicy. Wszyscy jej wtedy szukali, a jasnowidz powiedział rodzinie, że zmarła śmiercią naturalną. Wtedy wymyśliłam, że porąbię ją na kawałki i wrzucę do szamba i nigdy to się nie wyda - powiedziała prokuratorom Renata K.
Ukochany zabójczyni jest zdruzgotany. - Nie wiem, dlaczego ona to zrobiła - powtarza wciąż Sławomir B. Za to jego rodzina zna na to pytanie odpowiedź. - Za dobrze miała. Od tego w głowie jej się poprzewracało. Gdyby nie miała co jeść, toby takimi rzeczami się nie zajmowała. Mama ją najbardziej kochała ze wszystkich synowych. Zawsze powtarzała, że ona pochodzi z biednej rodziny i dlatego jej trzeba bardziej pomagać niż innym synowym - mówi Mariusz B. (36 l.), brat Sławomira.
Łucja B. zaginęła kilka tygodni temu. Szukało jej 300 osób. Rodzina była też u jasnowidza. Renata K. wprowadzała śledczych w błąd, mówiąc, że widziała, jak teściową ktoś porwał dla pieniędzy. Zabójczyni w piątek trafiła do aresztu. Grozi jej dożywocie