Tragicznego dnia Mieczysław O. spotkał się ze znajomymi. Robili coś na podwórku, a przy okazji jego koledzy wypili kilka piw dla ochłody. Kiedy postanowili wracać do domu, Mieczysław zaproponował, że ich podwiezie, przy okazji miał załatwić jakąś sprawę w urzędzie. Ruszyli w stronę Siedlec.
>>> Tragiczny wypadek w Warszawie. Nie żyje 9-letni chłopiec
Była słoneczna pogoda, kierowca przycisnął gaz. Jechał bardzo szybko. Wyprzedzał inne samochody. To go zgubiło. Pod Siedlcami z niewiadomych przyczyn nagle zjechał na pobocze jezdni. Samochód stracił przyczepność, wybił się w powietrze. Przeleciał nad rowem, koziołkował i z dużą siłą uderzył w maszynę rolniczą stojącą przed podwórkiem. Zakleszczony w zmiażdżonym samochodzie Mieczysław O. zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Koledzy nie byli w stanie mu pomóc, bo sami utknęli we wraku. Ratownicy musieli odciąć dach chryslera, aby ich uwolnić. Obaj byli pijani. Nie potrafili powiedzieć, dlaczego doszło do wypadku, co stało się w aucie, że kierowca wypadł z drogi. Zostali zatrzymani w policyjnym areszcie. Policyjne śledztwo ma wyjaśnić okoliczności tragicznego zdarzenia.