To właśnie ks. Batorski wpadł na pomysł zbierania na tacę za pomocą terminala płatniczego. - Coraz częściej się zdarzało, że wierni chcieli złożyć ofiarę, ale mieli przy sobie tylko karty płatnicze, zaś najbliższy bankomat stoi we Władysławowie, aż pięć kilometrów od kościoła - odkrywa logistyczne przyczyny tej technologicznej rewolucji.
Ta odległość to arcyważna okoliczność, bo parafia liczy zaledwie 800 dusz, więc z konieczności żyje z przyjezdnych, czyli turystów, którzy w miesiącach letnich tłumnie nawiedzają te okolice. - A wypoczywając, nie zapominają o Bogu - dodaje proboszcz, zerkając w stronę niebios. Dlatego jak tylko trafiła się okazja na wdrożenie w parafii obrotu bezgotówkowego, bez wahania z niej skorzystał.
- Dostaliśmy ofertę od fundacji Polska Bezgotówkowa, która na 12 miesięcy za darmo udostępniła nam terminal - wyjaśnia duchowny. Prowizja od transakcji jest, ale wynosi tylko 0,08 proc.!
W minioną niedzielę wierni po raz pierwszy mieli okazję złożyć ofiarę kartą. - Oczywiście nikt nie biegał z terminalem po kościele, bo to nie restauracja. Każdy, kto chciał, mógł zajrzeć do zakrystii i zapłacić. W sumie zrobiło tak ponad 30 osób - raduje się jezuita.