"Super Express": - Czy to, co stało się w 1989 roku, było reglamentowaną rewolucją czy przełomem?
Krzysztof Kozłowski: - Jeżeli radykalnie zmienia się ustrój - i to w ciągu paru miesięcy - to tego rodzaju zmiany mają charakter rewolucyjny. Tak więc moja odpowiedź brzmi: to był przełom, rewolucja.
- Rewolucja? Przecież w skład rządu Tadeusza Mazowieckiego weszli ludzie z legitymacjami PZPR!
- Zgoda, był to rząd składający się z różnych elementów ówcześnie istniejących w polityce. Ale decydującą rolę w nim odgrywał premier i jego najbliżsi ministrowie, z Balcerowiczem, Kuroniem i Skubiszewskim na czele. Kierownicza rola Mazowieckiego była oczywista. I proszę pamiętać, że komuniści się wykruszali. W 1990 roku odeszli szefowie MON Florian Siwicki i MSW Czesław Kiszczak, którego miejsce ja zająłem. Następnie PZPR wyprowadziła sztandar, a generał Jaruzelski przestał być prezydentem. Zostały niedobitki z ZSL i SD, ale już było wiadomo: nastała upragniona wolność.
- Jak pan ocenia lojalność Siwickiego i Kiszczaka wobec szefa gabinetu?
- Jestem przekonany, że szanowali Tadeusza Mazowieckiego.
- Miło z ich strony. Ale czy grali fair?
- Na pewno nie zrobili nic, co można by nazwać próbą zmiany sytuacji. Co jednak nie znaczy, że na swoich podwórkach ministerialnych nie robili rzeczy nagannych.
- Czyli palenie akt w MSW i w MON...
- To urągało wszelkim przepisom. Gdy Tadeusz Mazowiecki został premierem, w tych ministerstwach wydano rozkaz do wybrakowania akt - tak to się nazywało. Do największych strat doszło w aktach dotyczących departamentu IV MSW, czyli tego, który odpowiadał za Kościół. Myślę, że tu zadziałała następująca zasada: skoro nowy premier jest katolikiem, to likwidujemy wszystko, co kompromituje naszą działalność w odniesieniu do Kościoła. Jednak to nie było nic nowego. Każda PRL-owska ekipa odchodząc od władzy, czyściła akta. Palenie dokumentów było normą, np. tuż po odwieszeniu stanu wojennego. Właśnie dlatego oskarżenia wobec jego twórców są dzisiaj tak nieporadne. Papier ma to do siebie, że jest łatwo trawiony przez ogień. Komuniści chętnie korzystali z tej jego właściwości.
- Jaki był główny powód niszczenia akt w 1989 roku?
- Szefowie zapewniali w ten sposób podwładnych: Nie bójcie się, socjalizmowi w Polsce nic nie grozi, rząd Mazowieckiego to jest tylko taktyczne zagranie i dopóki mamy siłowe ministerstwa, ustrój będzie trwał i nikt was nie ruszy.
- No właśnie, Okrągły Stół pokutuje do dziś...
- Pokutuje w tym sensie, że zmienił historię Polski. Od ustaleń Okrągłego Stołu odeszliśmy natychmiast.
- Przecież pozwolił komunistom na zachowanie wpływów, choć już pod innymi sztandarami. No bo skąd się wzięło zwycięstwo Aleksandra Kwaśniewskiego - euroentuzjasty wcześniej zakochanego w Związku Sowieckim i w hasłach typu: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się"?
- Stało się to na skutek głupiego pokrzykiwania na komuchów, że trzeba z nimi skończyć. To właśnie wtedy wepchnęliśmy znaczną część społeczeństwa w objęcia SLD - i przegraliśmy wybory. Normalny człowiek nie straszy ludzi, tylko realizuje swój program. W PZPR było dwa i pół miliona osób. Proszę do tego doliczyć ich rodziny i przyjaciół. Z każdej strony słyszeli, że ich życie było zmarnowane. Nie wolno powiedzieć ludziom, że ich życie w PRL-u było bez sensu i że tamto państwo generowało wyłącznie zło. Ten obraz nie jest prawdziwy. PRL to też dobre rzeczy. Choćby w kulturze. I jeszcze uwaga - jedyna weryfikacja dawnych służb specjalnych przeprowadzona prawie do końca miała miejsce za czasu rządów Tadeusza Mazowieckiego.
- Tadeusza Mazowieckiego krytykowano, że nie nadaje się do sprawowania funkcji premiera, choćby ze względu na swoje cechy psychomotoryczne...
- Mówi pan o innym człowieku niż ten, który był moim przełożonym. Owszem, znam te opinie - że żółw, że Hamlet i jeszcze kilka innych określeń. Ale ja to znam ze słyszenia. W kontaktach osobistych miałem do czynienia z człowiekiem stanowczym i konsekwentnym.
- Co najbardziej przyczyniło się do Okrągłego Stołu, a następnie do sformowania rządu premiera Mazowieckiego?
- Postawa społeczeństwa.
- Społeczeństwa czy elit?
- Rewolucji roku 1989 dokonała mniejszość społeczeństwa.
- Brzmi to gorzko.
- Zgadzam się. Ale przecież "Super Express" interesuje tylko prawda.
- Prawda aż do bólu.
- No to proszę: jedna trzecia społeczeństwa miała w nosie wybory. A ci, którzy poszli głosować, wcale nie byli antykomunistami. Nawet wśród znajomych miałem ludzi, którzy mówili, że poczekają - że się przyjrzą i zastanowią.
Krzysztof Kozłowski
Uczestnik obrad Okrągłego Stołu po stronie solidarnościowo-opozycyjnej, minister spraw wewnętrznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i pierwszy szef Urzędu Ochrony Państwa