Dwa lata temu 11 listopada Biedroń z grupą lewicowych bojówkarzy i anarchistów usiłował zablokować przemarsz narodowego Marszu Niepodległości. Kiedy w stronę uczestników pochodów poleciały kamienie, interweniowała policja.
Jak czytamy w akcie oskarżenia przeciw politykowi RP, miał on podczas szamotaniny z funkcjonariuszami chwycić jednego z nich i próbować zabrać policyjną pałkę. Świadkowie zeznali też, że Biedroń uderzył w twarz innego z policjantów.
Dzisiejszy poseł zdarzenia opisywał wówczas zupełnie inaczej. Twierdził, że to nie on uderzył policjanta a został pobity przez funkcjonariuszy w samochodzie.
Jak podaje "Rzeczpospolita" prokuratura badał sprawę przez dwa miesiące i uznała, że nie ma żadnych dowodów na nadużycie uprawnień przez policjantów. Sprawa została umorzona.
Proces przeciwko Biedroniowi ruszy 8 stycznia. Oskarżony jest o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta na służbie. Posłowi może grozić nawet do trzech lat więzienia. Nie chroni go w tym przypadku immunitet poselski.
Mecenas Jacek Dubois, który będzie bronił polityka zdradza, że chce w procesie podważyć wiarygodność zeznań policjantów. Jak mówi RZECZPOSPOLITEJ, mają oni "własny interes, by przedstawić przebieg wydarzeń nieco inaczej, niż wyglądał on w rzeczywistości".
Robert BIEDROŃ UDERZYŁ policjanta w twarz? Poseł RUCHU PALIKOTA stanie przed sądem
W tym przypadku politykowi z ugrupowania Palikota nie pomoże poselski immuniteT. W styczniu ruszy proces przeciwko Robertowi Biedroniowi - informuje RZECZPOSPOLITA. Chodzi o sprawę sprzed dwóch lat, kiedy nie był on jeszcze posłem. Podczas Marszu Niepodległości w 2010 roku miał wdać się w szarpaninę z policjantami - odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.