Prezes Wojtas i wiceprezes Kubicki z NCS związani są od 2008 roku. I od samego początku Kubicki, wiceszef zarządu i dyrektor ds. realizacji, zarabiał więcej. Jego wynagrodzenie w 2008 r. wynosiło 22 tys. zł brutto. Obecnie, według kontraktu opublikowanego na stronie Ministerstwa Sportu, zarabia 29 tys. zł miesięcznie. Do tego ma zagwarantowaną nagrodę roczną w wysokości miesięcznej pensji.
Z kolei Robert Wojtas, który zaczynał od stanowiska wiceprezesa, w 2008 r. roku zarabiał "marne" 18 tys. zł brutto. W 2009 r. jego pensję podniesiono do 26 tys. zł brutto. Ma także zagwarantowaną nagrodę roczną. W tym roku, po dymisji szefa NCS Rafała Kaplera, to on przejął stery spółki. Ile teraz zarabia? - Poza zmianą stanowiska (powierzeniem obowiązków prezesa zarządu) wszystkie warunki kontraktowe pozostały bez zmian - zapewnia nas Daria Kulińska, rzecznik NCS. Czyli prezes Wojtas zarabia mniej od Kubickiego? - Tak - doprecyzowała Kulińska.
Tuż po EURO Wojtas i Kubicki otrzymali gigantyczne premie za zorganizowany turniej. Te nagrody także były zagwarantowane w ich kontraktach. Obecny szef NCS otrzymał około... 390 tys. zł premii brutto (!), a jego zastępca - około 430 tys. zł (!).
Obaj panowie od początku pracy w NCS zarobili grubo ponad milion złotych. A utrzymanie całej spółki od 2007 r. kosztowało Polaków ponad 60 mln zł (nie licząc budowy Stadionu Narodowego za 2 mld zł).
Na co poszły te pieniądze? Na pewno nie na dobrą organizację. Tę było widać podczas blamażu z dachem podczas pierwszego podejścia do meczu Polska - Anglia.
- W zamian mamy Przekręt Narodowy, bo tak nazywam ten stadion. Przekręty robił NCS i wykonawca stadionu. I teraz mamy tego efekty - komentuje Tomaszewski. - NCS jest świątynią niekompetencji i bylejakości. Widać to było w tym tygodniu. To oni odpowiadają za wodną kompromitację, czyli przełożenie meczu z Anglią - dodaje Tomasz Garbowski (33 l.), poseł SLD i sędzia prowadzący mecze polskiej Ekstraklasy.