Był to ostatni z trzech zbrojnych zrywów polskiej ludności na Śląsku w latach 1919-1921, kiedy ważyła się sprawa przynależności państwowej obszaru należącego wcześniej do Niemiec. Było reakcją na wyniki plebiscytu, w którym mieszkańcy Górnego Śląska mieli określić się za przynależnością do Niemiec lu Polski. Do głosowania dopuszczono wszystkich urodzonych na Górnym Śląsku. By przekazać swój głos z Niemiec przyjechało 182 tys. emigrantów, a z Polski ok. 10 tys. Głosowało ok. 97 proc. uprawnionych osób, z czego ok. 19 proc. stanowili wcześniejsi emigranci. Za przynależnością do Polski opowiedziało się 40,3 proc. głosujących. Po takim głosowaniu Komisja Plebiscytowa zdecydowała, że prawie cały Górny Śląsk znajdzie się w granicach Niemiec. To wystarczyło by 2 maja trwające od jakiegoś czasu pojedyncze strajki przekształciły się w strajk generalny. W nocy z 2 na 3 maja rozpoczęło się powstanie. Na jego czele stanął znany działacz społeczny, a wcześniej komisarz plebiscytowy, Wojciech Korfanty.
O przynależność Górnego Śląska do Polski do 5 maja 1921 r. walczyło ok. 60 tys. powstańców. 1218 spośród nich poległo, 794 odniosło rany. Powstanie przyczyniło się do korzystniejszego dla Polski podziału Górnego Śląska. Z obszaru plebiscytowego do Rzeczpospolitej przyłączono 29 proc. terenu i 46 proc. ludności. W Polsce znalazły się m.in. Katowice, Świętochłowice, Królewska Huta (obecnie Chorzów), Rybnik, Lubliniec, Tarnowskie Góry i Pszczyna. Podział był też korzystny dla Polski gospodarczo. Na przyłączonym terenie znajdowały się 53 z 67 istniejących kopalń, 22 z 37 wielkich pieców oraz 9 z 14 stalowni. Czy gdyby decyzja Komisji Plebiscytowej była w swym wymiarze korzystna dla Polski, to nie doszłoby do wybuchu III Powstania Śląskiego? A gdyby nie doszło, to czy Niemcy pogodziliby się z tym faktem? Sądzić należy, że tak czy inaczej na Górnym Śląsku musiało dojść do rozstrzygnięć na drodze zbrojnej.