Jak oszalała zaczęłam chodzić wokół stołu, bez opamiętania. Mama w sobotę lubi dłużej pospać, więc łudziłam się, że zanim cokolwiek usłyszy, będę mogła ją uspokoić. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale po chwili uświadomiłam sobie, że przecież ci ludzie, do których miałam dzwonić, byli na pokładzie samolotu!
>>> Pan Bóg nie chciał Lecha na prezydenta - w wątku ofiary smolenska a dzielo boze
Dzwonię więc do dziennikarzy. Mimo że mnie uspokajali, że może samolot tylko zahaczył o drzewo przy lądowaniu, po ich reakcji już wiedziałam, że jest źle. Niestety, tego ranka mama nie spała długo...