Przypomnijmy, martwego Mateusza znaleziono w poniedziałek w przydrożnym rowie w Ciecierzycach (woj. lubuskie). Kilka dni wcześniej przyjechał w odwiedziny do rodziny, spotkał się z kolegami. Okoliczności jego śmierci są tajemnicze. Dlatego rodzice chłopca z niecierpliwością oczekiwali na wyniki sekcji zwłok. Wstępne ustalenia ujawniono we wtorek. Biegli orzekli, że przyczyną śmierci 15-latka była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Rodzice nie zgadzają się z tą diagnozą. Andrzej Kulisz widział nagie zwłoki syna. Na wspomnienie tych chwil zakrywa dłońmi oczy, jakby chciał usunąć sprzed nich ten koszmarny obraz. - Widziałem siniaki w okolicach nerek i krwawą wybroczynę w tyle głowy. To wskazuje, jakby przed śmiercią ktoś katował naszego chłopca - mówi ojciec.
Rodzice ustalili, że w wieczór poprzedzający śmierć syna pojechał on ze znajomymi do pobliskiego Glinnika. - Wtedy jedna z przebywających tam dziewcząt zadzwoniła do swej koleżanki. Powiedziała, że w aucie, którym przyjechali, wybuchła bójka. Może wtedy Mateuszka pobito, a później przewieziono do Ciecierzyc - sugeruje Iwona Kulisz, matka chłopca. Rodziców zastanawia też fakt, że kiedy znaleziono ciało syna, leżała na nim jego kurtka. - Wygląda tak, jakby po wyrzuceniu zwłok z auta ktoś specjalnie je okrył - mówią.
Ich domysły potwierdziły się wczoraj. Śledczy postawili dwóm 18-latkom, których zatrzymali wcześniej do wyjaśnienia, zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka oraz rozpijania małoletniego. Zastosowano wobec nich dozór policyjny.
Zobacz: Ciecierzyce: Tajemnicza śmierć 15-latka. Jego ciało leżało przy drodze [WIDEO]