Rodzice porzucili nas na lotnisku

2009-04-23 7:00

Serce się kraje, patrząc na pełne łez oczy tych maluchów. Pamelka (7 l.) i jej brat Prel (11 l.), od których odwrócili się ich rodzice, przebywają w domu dziecka w Białymstoku (woj. podlaskie). Potwornie tęsknią za mamą i tatą.

Matka dzieci wyjechała do pracy w Anglii i szybko zapomniała o swoim synku i córeczce. Ojciec wsadził więc dzieci do samolotu i wysłał do matki. Kobieta nie pojawiła się na lotnisku, więc Pamelę i Prela odesłano z powrotem do Polski. Tu przeżyły szok, bo ich tata też zniknął. - Dlaczego rodzice nas porzucili?! Dlaczego już nas nie kochają?! - pyta zrozpaczone rodzeństwo.

Pamela i Prel są dziećmi Albańczyka Dede N. (41 l.) i Polki Izabeli N. (30 l.). Do niedawna tworzyli normalną, kochającą się rodzinę. Żyli skromnie w Białymstoku.

W 2007 roku Izabela wyjechała za chlebem do Anglii. Jej mężowi szybko znudziła się opieka nad dziećmi. Postanowił wymusić na żonie powrót do domu. Wsadził Pamelę i Prela do samolotu i jak paczkę wysłał do Londynu. Izabela N. nie przejęła się jednak tym, że jej własne dzieci, samotne i opuszczone, wylądowały w obcym kraju, zdane na łaskę i niełaskę brytyjskich urzędników. Wyrodna matka po prostu nie odebrała zapłakanych maluchów z lotniska!

Rodzeństwo odesłano do kraju. Okazało się, że dzieci muszą zamieszkać w domu dziecka, bo ich ukochany tatuś też wyjechał za granicę.

- Mama w ogóle nie dzwoni. Tata czasami. Obiecuje, że nas zabierze, ale ja już mu nie wierzę - mówi smutno Prel, starając się powstrzymać łzy.

- Rodzice dzieci są nieuchwytni, więc sąd nie może podjąć decyzji o oddaniu ich do adopcji, a to moim zdaniem jedyne dobre rozwiązanie - mówi Wojciech Kucerow (55 l.), dyrektor Domu Dziecka nr 2 w Białymstoku, w którym przebywa porzucone rodzeństwo. - Pamela i Prel muszą znaleźć nową rodzinę. Nie wierzę, że ich rodzice myślą o powrocie do nich.

Podobnego zdania jest Marta Pankiewicz (27 l.), znajoma rodziców rodzeństwa. Kobieta czasem odwiedza dzieci w domu dziecka, a one mówią do niej "ciociu". - Dede nie przyjedzie do Polski. Ma bardzo roszczeniowy charakter - mówi pani Marta. - Uważa, że Polska ma mu dać mieszkanie i pieniądze, że wcale nie musi pracować. A Iza jest jeszcze gorsza od niego - dodaje.

Dzieci bardzo potrzebują miłości. Korzystają z każdej chwili, aby przytulić się do "cioci" Marty. Starszy Prel stara się być męski, ale na wspomnienie rodziców w jego oczach szybko pojawiają się łzy i chłopczyk chowa twarz w dłoniach. - Nadal ich kocham i bardzo za nimi tęsknię. Ale już nie wierzę, że kiedyś po nas przyjadą... - mówi smutno.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki