Przed publicznymi żłobkami w całej Polsce ciągną się kilometrowe kolejki rodziców, którzy chcą zapisać dzieci do placówki. Opiekunowie mają czas od 2 do 15 stycznia, by potwierdzić, że nadal chcą posłać maleństwo do wybranego żłobka. Inaczej dziecko nie przejedzie przez rekrutację.
Niestety odstanie w kolejce nie gwarantuje, że pociecha znajdzie się pod troskliwą opieką wykwalifikowanych niań. Chociaż niektóre mamy rezerwowały miejsca na długo przed porodem, to i tak są na szarym końcu listy rezerwowej. Internauci alarmują serwis Kontakt24, że często nie ma nawet po co stać w kolejce. Najbardziej wytrwali rodzice pod żłobkami czekali na zapisy przez całą minioną noc.
Przeczytaj koniecznie: "Czas robić dzieci" - minister Fedak chce budować żłobki
Rząd ma rozwiązanie dla młodych rodziców, o którym na razie mogą jednak tylko pomarzyć. We wrześniu minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak opracowała plan, który zakłada budowę 400 tysięcy nowych, znacznie tańszych żłobków dostępnych dla wszystkich.
W nowych projektach ustaw prospołecznych przyjętych przez rząd uproszczono procedury zakładania żłobków, które przejdą pod opiekę jej resortu. Wprowadzono także dwie nowe instytucje: opiekuna i niani. Nianią samorządową będzie mogła zostać każda młoda matka. Samorząd opłaci jej składki emerytalne i ubezpieczenie zdrowotne, a czas pracy wpłynie na wysokość przyszłej emerytury.
Paweł Graś, rzecznik rządu zapowiadał w tvn24, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem 2011 rok będzie czasem wdrażania ustawy żłobkowej. Na chwilę obecną publicznych żłobków jest mało, więc rodzice muszą walczyć dwoić się i troić, by po powrocie mam do pracy zapewnić dziecku inną opiekę.