- Mojemu dziecku życia nikt nie zwróci, ale ktoś powinien coś zrobić, żeby nie doszło do kolejnej tragedii. Ta sadystka powinna zostać wyrzucona ze szkoły! - mówi o wychowawczyni Kamila K. jego tata Jerzy K. (48 l.). - Nasz syn bał się jej, bo go gnębiła. Powiedziała mu, że nie ma znaczenia, czy będzie się uczył czy nie, i tak nie zda. To od niej również usłyszał, że niczego w życiu nie osiągnie - dodaje pani Anna (42 l.), matka chłopca.
Tragedia w Duczkach, o której pisaliśmy wczoraj, wciąż wzburza mieszkańców okolicznych miejscowości. Koledzy Kamila K. z gimnazjum opowiadają, jak pani od historii się nad nimi pastwiła. - Mówiła, że jesteśmy matołami, a ona ma wyższe wykształcenie i nie musi z nami dyskutować. Jednemu koledze powiedziała przy całej klasie, że śmierdzi i powinien się częściej myć, a jak ktoś groził, że na nią doniesie, śmiała się mu w twarz - opisuje Kasia (14 l.) z równoległej klasy. Rodzice Kamila nie zamierzają odpuścić. - Nie spocznę, dopóki ona nie poniesie konsekwencji. Tacy ludzie nie mogą uczyć w szkole - podkreśla twardo pan Jerzy.
Przeczytaj też: Tragedia w Duczkach! Gimnazjalista popełnił samobójstwo, bo gnębiła go nauczycielka!
Na razie jednak nauczycielka przychodzi do pracy. - Nie będziemy wobec niej wyciągać konsekwencji, dopóki prokuratura nie zakończy postępowania. Dzieci są pod opieką psychologa, a w szkole ma być przeprowadzona kontrola z kuratorium - mówi Izabela Bońska z wołomińskiego urzędu miasta. I dodaje, że nigdy wcześniej nie docierały do niej informacje na temat prześladowań uczniów w szkole w Duczkach.
Śledczy zapewniają, że wyjaśnią sprawę. - Przesłuchamy osoby z najbliższego grona Kamila K., czyli rodzinę oraz koleżanki, kolegów z klasy, wychowawcę i dyrektora szkoły - mówi Artur Orłowski z Prokuratury Rejonowej w Wołominie. - Chcemy w ten sposób ustalić, czy i kto mógł przyczynić się do tak dramatycznej decyzji tego młodego człowieka - wyjaśnia.