W podobnej sytuacji jak pani Małgorzata są w Polsce miliony rodziców. Niestety, rząd Donalda Tuska (55 l.) zamiast pomagać biednym rodzinom w zakupie książek, wprowadził na nie 5-proc. VAT. I właśnie tego nie może zrozumieć pani Małgorzata, która jako opiekunka w szkolnym autobusie zarabia tylko 900 zł na rękę.
- Do tego dochodzi zasiłek rodzinny w kwocie 520 zł. Za takie pieniądze ciężko przeżyć, a co dopiero kupić dzieciom podręczniki. Niestety, książki są bardzo drogie, ale ich zakup jest konieczny - żali się nam mama Huberta (8 l.), Piotrka (13 l.), Kasi (15 l.) i Żanety (17 l.).
Pani Małgorzata nie może też liczyć na pomoc męża Jarosława (48 l.), który chorował na tętniaka, przeszedł zawał serca i teraz nie może pracować. - Nie ma także renty, więc cały ciężar utrzymania rodziny spoczywa tylko na mnie - ubolewa Kowalewska.
Zrozpaczona kobieta nie może zrozumieć, dlaczego tak często zmienia się program nauczania, a wraz z nim podręczniki. Gdyby nie to, książki mogłyby otrzymywać młodsze dzieci po starszym rodzeństwie.
Kto ponosi winę za drożejące podręczniki? - Oczywiście Ministerstwo Finansów i resort edukacji. Podniesienie VAT-u na podręczniki jest bardzo szkodliwe i uderza przede wszystkim w najbiedniejsze rodziny. Rząd powinien robić wszystko, aby książki nie były objęte VAT-em! Niestety, tak nie jest - mówi nam Krystyna Łybacka (66 l.), była minister edukacji, obecnie posłanka SLD.