Zebraliśmy ponad 700 tysięcy podpisów poparcia dla pana Bronka - chwaliła się PO. A my mamy milion siedemset tysięcy - znów skontrował PiS, ciesząc się z lauru zwycięzcy w tej rozgrywce - entuzjazmował się szwagier.
I przyszły dni czarne dla Platformy. Spadających sondaży, rosnącej agresji. Ech, czarna przepaść tylko... Aż wreszcie marszałek zagrał mocną kartą. Założył stronę internetową i pokazał całą rodzinę - teraz i w młodości. A tam dzieci szczęśliwe i żona piękna jak marzenie, i historyczny rys rodzinny śliczny. Taki człowiek, z taką rodziną to jest to! - krzyczą sztabowcy PO.
Ale myliłby się ten, kto na tej podstawie wróżyłby prezydenckie zwycięstwo marszałka. Bo Jarosław Kaczyński też ma w zanadrzu nie gorszą kartę. Ma kota. A miłośników kociej inteligencji jest w Polsce nie mniej niż bezwarunkowych wielbicieli rodziny. Więc Jarosław nam z tym kotem musi się teraz pokazać. Znaczy, tym kotem politycznie uderzyć...