Rodzina zamordowanej Iwony Cygan(17l) na proces oprawców tej młodziutkiej dziewczyny czekała dwadzieścia lat. Na pierwszej rozprawie pojawiły się siostry i ojciec, na kolejnej sam ojciec, który słuchając zeznań oskarżonych policjantów ciągle przecierał oczy mokre od łez i z niedowierzaniem słuchał zeznań oskarżonych funkcjonariuszy, które sędzia odczytywał kilka godzin
Od nocy z 13 na 14 sierpnia 1998 r., kiedy to zamordowano Iwonę Cygan cała rodzina żyła nadzieją, że w końcu nastąpi dzień, kiedy zabójca i jego pomagierzy zostaną postawieni przed sadem. Mimo iż od tragicznej śmierci dziewczyny minęło tyle lat najbliżsi nie mogą pogodzić się z tym co przytrafiło się młodziutkiej wówczas nastolatce. Dziewczynę wyciągnęła z domu do pobliskiego baru koleżanka. Tam prawdopodobnie zaczął się dramat. 17-latka została skatowana. Morderca ostrzygł jej głowę i wyrwał kolczyki z uszu. Szyję ofiary obwiązał kolczastym drutem. Iwona była też bita, duszona i w końcu zmarła. Dopiero następnego dnia przechodzeń znalazł zmaltretowane ciało nastolatki. Leżało przy wale Wisły w Szczucinie (Małopolskie). Choć we wsi wiele osób podejrzewało, kto mógł stać za tą straszliwą zbrodnią nikt nie chciał o niczym mówić. W Szczucinie ludzie mieli się bać rodziny K., dlatego nikt nie chciał rzucać cienia podejrzeń na głównego oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Pawła K.(47l) oraz jego ojca Józefa K., oskarżonego o pomocnictwo. Wieś chciała tajemnice o śmierci Iwony Cygan pochować razem z nią w grobie. Na szczęście dwa lata temu, kiedy śledztwo wznowili detektywi z krakowskiego Archiwum X okazało się, że wcześniej próbowano tuszować zbrodnię i brali w tym udział lokalni policjanci. Wówczas ustalono przebieg zbrodni i postawiono zarzuty Pawłowi K., jego ojcu, przyjaciółce Iwony, Renacie G.D., która odpowiada za utrudnianie śledztwa i składanie fałszywych zeznań, oraz czternastu funkcjonariuszom, którzy wówczas mieli pracować przy sprawie zabójstwa Iwony Cygan. Im prokurator zarzucił nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz poplecznictwo, czyli utrudnianie postępowania karnego.
Główny oskarżony Paweł K. został sprowadzony 11 maja 2017 roku z Austrii na podstawie ekstradycji do Polski i aresztowany, nie przyznał się do zarzutu i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień, nie chciał także odpowiadać na pytania podczas przesłuchania w prokuraturze.
Funkcjonariusze ze sprawą zabójstwa Iwony Cygan łączą także inne niewyjaśnione śmierci dwóch mężczyzn z tej okolicy - Sprawy zostały połączone, bo zebrany przez nas materiał wskazuje na to, że śmierć obydwu młodych mężczyzn nie była przypadkowa. Nie mam już wątpliwości, że wiąże się z zabójstwem Iwony Cygan – mówił Piotr Krupiński naczelnik Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. – Ze względu na dobro śledztwa nie mogę jednak ujawnić żadnych konkretów, gdybym za dużo powiedział, to tak, jakbym ostrzegł sprawców, a chodzi o to, aby ich zaskoczyć. Tadeusz D. zginął niedługo po śmierci Iwony Cygan. W jednym ze szczucińskich barów wraz z grupą kolegów oglądał program „997” Po zakończeniu programu młody mężczyzna miał powiedzieć, że wie, kto zabił dziewczynę i na pewno jemu przypadnie w udziale nagroda pieniężna, którą wówczas ufundował wójt Szczucina. D. był wtedy widziany po raz ostatni, kilka miesięcy później jego ciało wyłowione zostało z Wisły – relacjonuje prokurator Krupiński Galicyjskiemu Tygodnikowi Informacyjnemu. Prowadzący postępowanie śledczy z Dąbrowy Tarnowskiej uznali, że było to samobójstwo, sprawa została zamknięta. Teraz nie ma już wątpliwości, że było to morderstwo. Kiedy w ubiegłym roku policjanci z krakowskiego Archiwum X w Szczucinie i w Łęce Szczucińskiej, gdzie znaleziono ciało Iwony Cygan, przeprowadzali eksperyment, który miał pomóc w rozwiązaniu zagadek związanych z zabójstwem Iwony Cygan, świadkowie zwrócili ich uwagę na tajemniczą śmierć Marka K., który od początku zarzucał, że śledztwo jest prowadzone „po łebkach” i bez należytej staranności.
Główny oskarżony Paweł K., który wraz szesnastoma innymi oskarżonymi w tej sprawie siedzi za kuloodporną szybą w otoczeniu funkcjonariuszy wydziału konwojowego i antyterrorystów z długą bronią podczas rozprawy wydawał się bardzo znudzony. Czasem wśród publiczności odszukał kogoś wzrokiem i się uśmiechał.
Rodzina Iwony, bojąc się lokalnych układów, od początku prosiła o przeniesienie procesu poza okręg tarnowski. Tak się stało i dlatego proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Rzeszowie. Rozprawy zostały zaplanowane do 6 września.