Nie kolejna spiżowa rzeźba, tablica pamiątka czy nazwa parku, a nowoczesna klinika. Inicjatywa rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nawiązuje do amerykańskich, tzw. memory hospitals, które są zakładane, aby jednocześnie nieść pomoc, a także upamiętniać ważne wydarzenia i zamiast zgubionego gdzieś w Polsce monumentu, ma stanowić "żywy pomnik" utraconych bliskich.
Unikalne miejsce
- Dopiero co zaczynamy pracować nad tym projektem. Nie doczekaliśmy się powrotu naszych bliskich, ale możemy pomóc wrócić innym - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" Joanna Racewicz (38 l.), której mąż - oficer BOR Paweł Janeczek (+37 l.), zginął w smoleńskiej katastrofie.
Przeczytaj koniecznie: Generał Błasik zrugał kapitana Protasiuka przed lotem do Smoleńska?
Opiekę nad powstającą placówką objął neurochirurg i były wiceminister zdrowia prof. Wojciech Maksymowicz (56 l.). - Będzie to miejsce unikalne w Polsce, w zasadzie nie ma u nas ośrodka wyspecjalizowanego w leczeniu pacjentów w stanie śpiączki - mówi "Super Expressowi" profesor.
Powrót jest możliwy
Projekt działania centrum jest częściowo wzorowany na klinice neurochirurgii w szpitalu uniwersyteckim w Cambridge, gdzie m.in. pracują polscy lekarze, i gdzie ostatnio dokonano ważnego odkrycia. Odkryto mianowicie, że mózg pacjenta w śpiączce reaguje na zdjęcia znanych osób, a na obce twarze jest obojętny. - Zawsze jest więc możliwy powrót - mówi profesor. Maksymowicz zaprojektował całą infrastrukturę ośrodka od zaplecza medycznego, sal dla chorych i ich rodzin, po plany terapii czy żywienia.
Jak ustaliliśmy, powstanie placówki ma być częściowo finansowane z budżetu państwa, w tej sprawie toczą się rozmowy o dofinansowanie w Ministerstwie Zdrowia. Druga część środków ma pochodzić od zaangażowanych w jej powstawanie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej oraz innych darczyńców.