Ksiądz Wojciech R. (65 l.) nie widzi problemu. Owszem, przyznaje, że za kołnierz nie wylewa. I że zwierzchnicy zalecali mu leczenie. Ale nie zamierza się podporządkować. - Na odwyk się nie wybieram - stwierdza kategorycznie.
Przez alkohol proboszcz miał już kłopoty z prawem. W 2009 roku, jadąc po paru głębszych, potrącił pod plebanią dziewczynkę na rowerze. Na pewien czas stracił wtedy prawo jazdy, ale już je odzyskał. Żadnego wypadku od tamtej pory nie spowodował, ale jak twierdzi pani Jadwiga - włóczy się pijany po wsi. - A to proboszczowi nie uchodzi - rozkłada ręce kobieta.
W skardze na księdza do kurii wypisała też inne jego grzechy: nie ewangelizuje, nie dba o kościół, plebanię i majątek parafii, po kolędzie chodzi tylko do tych, którzy go nie krytykują. W dodatku całymi dniami i nocami przesiaduje u swojej znajomej. We wsi aż huczy od plotek. - Ksiądz nie może spędzać nocy u parafianki - upiera się Jadwiga Kaczmarek. Proboszcza idącego wieczorową porą niepewnym krokiem w stronę domu przyjaciółki parafianie nagrali telefonem komórkowym. Film robi furorę w wiosce. Przyjaciółka księdza nie przejmuje się uwagami sąsiadów. - To są problemy naszej parafii. Nic nikomu do tego - powiedziała naszym reporterom.