Były minister edukacji przedstawił jeden ze scenariuszy, jaki może się urzeczywistnić na polskiej scenie politycznej w niedalekiej przyszłości. - PiS wyprzeda PO w wyborach, ale nie ma większości ani koalicjanta. Prezydent powierza PO misję tworzenia rządu. Rusza więc akcja : "oszukali nas, wygraliśmy, nie rządzimy". I w konsekwencji mamy 300 tysięcy ludzi na ulicach stolicy, a PiS przejmuje władzę. -W związku z czym dla PiS tego typu środowisko, które potrafi przyprowadzić tak dużo ludzi, jest idealnym partnerem – zaznacza Giertych.
Zdaniem byłego liedra LPR "PiS będzie rósł z powodów kryzysu ekonomicznego, znudzenia rządem, zmęczenia społeczeństwa, błędami tego rządu". - Wpadka z trotylem trochę ich kosztowała, ale za trzy miesiące, jak słusznie zauważył sam Kaczyński, ludzie zapomną, PiS wróci do prof. Glińskiego, do debat - podkreślił Giertych.
Giertych zazanacza, że nie ma nic wspólnego z niedzielnym Marszem Niepodległości zorganizowanym przez ONR i MW. – Zbitka wychowankowie i niedzielna manifestacja wam się nie uda, bo ona jest nieprawdziwa. Kiedy ja w 1994 r. przestałem być prezesem MW, dzisiejsi demonstranci chodzili jeszcze w pieluchach – mówi.
Były lider LPR zaznacza, że za jego czasów w kręgach Młodzieży Wszechpolskiej istniały dwa prądy – uniwersalistyczny i nacjonalistyczny. – Ale dopóki ja miałem tam coś do powiedzenia, wygrywał prąd uniwersalistyczny. Starałem się kształtować tych młodych ludzi w duchu katolickim, a nie nacjonalistycznym – opowiada.
Dodaje, że sam kiedyś napisał, że "nacjonalizm jest wypaczeniem patriotyzmu". W ocenie Giertycha, "Robert Winnicki jest beznadziejnie durnym prezesem Młodzieży Wszechpolskiej". - Na hasłach antysemickich i rasistowskich kapitału się nie zbije - uważa były minister edukacji.