Opałka na 27 sierpnia planował wielkie przyjęcie w Wenecji z okazji swoich 80. urodzin, zostały rozesłane nawet zaproszenia. Niestety, zamiast imprezy odbędzie się pogrzeb.
- Jeszcze dwa tygodnie temu widzieliśmy się w jego pracowni, oglądaliśmy ostatnie prace. To wielka strata dla kultury polskiej - mówi o śmierci malarza jego przyjaciel Sławomir Boss.
Opałka od kilkudziesięciu lat konsekwentnie tworzył obrazy, a w zasadzie jeden składający się z poszczególnych płócien, na których zapisywał czas za pomocą liczb.
- To zadanie na całe życie, bo ostatnia liczba, którą kiedyś namaluję, będzie oznaczać kres mego istnienia. Próbuję namalować coś, co nie było jeszcze namalowane. Namalować czas trwania jednej egzystencji - mówił o swoim słynnym cyklu Roman Opałka.