Kaczyński rozlicza się z przeszłością. I w swojej książce "Polska naszych marzeń" bez owijania w bawełnę pisze: żadnego romansu nie było.
- Przyniosła mi róże i się zaczęło. Zaczęło się love story. I ona to złapała. Nie mam o to do niej pretensji. Umocniła swoją pozycję jako narzeczona premiera czy później prezesa. Pokochały ją tabloidy. Chwyciła życie pełną piersią" - opisuje były premier.
Ale zaznacza, że nic poważnego z posłanką go nie łączyło.