Polskie MSZ wydało oświadczenie, w którym wyraża żal w związku z zajściami pod ambasadą Rosji w Warszawie w dniu 11 listopada 2013. Rosyjskie MSZ zdecydowało się jednak poprosić o wyjaśnienia polskiego ambasadora Wojciecha Zajączkowskiego.
Czytaj: Emocjonalna relacja z marszu: Jezus Maria, co się dzieje?
Szczegóły wizyty nie są na razie znane. Zajączkowski spędził w gmachu MSZ Rosji na placu Smoleńskim 20 minut, a wychodząc nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Wiadomo, że Rosja domaga się przeprosin od Polski za zamieszki.
Zobacz: Kto zapłaci za zniszczenia po Marszu Niepodległości?
OŚWIADCZENIE ROSJI:
12 listopada do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji wezwany został ambasador RP Wojciech Zajączkowski. Został poinformowany o stanowczym proteście Rosji w związku z burdami wokół ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie, których dopuścili się agresywny tłum uczestników "tak zwanego marszu niepodległości". W ich rezultacie nasza misja dyplomatyczna poniosła wymierne szkody, a jej normalne funkcjonowanie zostało na kilka godzin zablokowane, co jest jawnym i poważnym naruszeniem przez polskie władze Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych [z 18 kwietnia 1961 r.].
Zwróciliśmy uwagę Panu ambasadorowi na całkowitą pasywność i opóźnioną reakcję policji, w rezultacie czego doszło do ekscesów pijanych chuliganów. Ambasador został poinformowany, że Rosja żąda od polskich władz oficjalnych przeprosin w związku z tymi wydarzeniami i podjęcia konkretnych działań zapewniających całkowite bezpieczeństwo wszystkim placówkom dyplomatycznym Rosji na terenie Polski, likwidacji strat i ukarania winnych i niedopuszczenia do podobnych prowokacji w przyszłości.