Wrak prezydenckiego Tu-154M nadal leży na płycie bocznej lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, a w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej zabezpieczone są oryginale nagrania z czarnych skrzynek tupolewa. Bez tych kluczowych dowodów polskie śledztwo stoi w miejscu.
Jak czytamy w „Rzeczpospolitej” Naczelna Prokuratura Wojskowa mimo wielu próśb nie doczekała się od strony rosyjskiej żadnej odpowiedzi. Biegli z z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie badają tylko kopie nagrań z czarnych skrzynek. Mają też do dyspozycji stenogramy. Bez oryginalnych nośników eksperci nie mogą wydać końcowej ekspertyzy.
Patrz też: Strażnicy miejscy i służby porządkowe usuwali znicze sprzed Pałacu Prezydenckiego VIDEO
Trzeba bowiem sprawdzić na oryginalnych taśmach czy nagrania są pełne i nikt nimi nie manipulował.
- Łatwiej zakwestionować dowód, jeżeli nie został przeprowadzony z oryginalnego dokumentu. Tak samo jest tutaj. Kopie nagrań, jakimi dysponują polscy biegli, to nie to samo co oryginały - mówi „Rz” były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Z ustaleń dziennika wynika, że tydzień temu prokurator generalny Andrzej Seremet interweniował w tej sprawie u Aleksandra Zwiagincewa, zastępcy prokuratora generalnego Rosji. Nie doczekał się jednak żadnej konkretnej odpowiedzi.