Prowadzone dotąd bez większych rezultatów rozmowy polskiego PGNiG z Gazpromem będą się toczyć także na szczeblu rządowym. Dla Polski to zła wiadomość - pisze dziennik "Polska The Times".
Polska strona chce krótkich kontraktów, bo w perspektywie jest budowa wielkiego gazoportu w Świnoujściu, a rząd cały czas pracuje również nad innymi projektami, które w perspektywie pozwolą naszemu krajowy uniezależnić się od gazu z Rosji.
Polsko-rosyjskie negocjacje nabrały tempa przed planowaną na kwiecień wizytą premiera Władimira Putina w Warszawie. Już w poniedziałek odpowiedzialny za rozmowy z Rosjanami wicepremier Waldemar Pawlak dostał podpisaną przez premiera dyspozycję do rozpoczęcia rozmów. Jednak Moskwa przy okazji przedłużenia kontraktów gazowych zamierza upiec także kilka innych pieczeni na jednym ogniu.
Rosjanie chcą wymóc na Polsce możliwie jak najniższe opłaty za
tranzyt rosyjskiego gazu na Zachód. W tym roku wygasają bowiem umowy na
dostawy 2,5 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie, które PGNiG
podpisało z kontrolowanym przez Gazprom pośrednikiem, ukraińską firmą
RosUkrEnergo.
Według anonimowego analityka BBN, Moskwa będzie grać opłatami
tranzytowymi, aby uzyskać większą kontrolę nad drugą nitką rurociągu
jamalskiego, który ma biec przez Polskę.