Wartość tych przedmiotów oceniana jest na ok. 10 tys. zł. - Dla rodziny te przedmioty są bezcenne. To pamiątki po ich bliskim - mówi nam pełnomocnik wdowy mec. Bartosz Kownacki.
Kiedy najbliżsi Sławomira Skrzypka identyfikowali jego ciało w Moskwie, już wówczas spostrzegli, że brakuje złoconego zegarka marki Tourneau i spinek do koszuli. Rodzina Skrzypka była zaskoczona brakiem osobistych rzeczy. Ktoś musiał zdjąć z ręki zegarek i wyjąć spinki z mankietów, bo rękawy koszuli nie były uszkodzone. Dorota Skrzypek, wdowa po prezesie NBP, miała jednak jeszcze nadzieję na odzyskanie tych rzeczy. W maju pojechała do Mińska Mazowieckiego, gdzie zwracano rodzinom przedmioty należące do ofiar. Niestety, zegarka i spinek nie było. - Po powrocie z Mińska jeszcze raz prosiliśmy Rosjan o sprawdzenie, czy aby nie znalazły się te rzeczy. Może gdzieś się zapodziały? Np. w Moskwie? Niestety, przedmioty nie odnalazły się - mówi "SE" mecenas Kownacki. - To pozwala nam domniemywać, że dokonano kradzieży - twierdzi.
Wdowa wraz ze swym pełnomocnikiem prawnym złożyli kilka dni temu zawiadomienie do Prokuratury Wojskowej w sprawie podejrzenia kradzieży.
Jeśli okaże się, że zegarek i spinki zostały ukradzione, będzie to kolejny przypadek rabunku ofiar katastrofy. Hieny okradły zwłoki Andrzeja Przewoźnika (47 l.) z kart bankomatowych. Rodzina Aleksandra Szczygły (47 l.) sygnalizowała natomiast kradzież jego zegarka.