W rosyjskim raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, który ujawniono w styczniu tego roku, jednoznacznie stwierdzono, że całkowita wina leży po stronie polskiej. - Do katastrofy doprowadziła załoga samolotu, na którą naciskał prezydent - tak zasugerowali nam Rosjanie. Tymczasem z polskiego raportu wynika zupełnie coś innego. Cały szereg błędów jest po stronie rosyjskiej. W ujawnionym wczoraj dokumencie opisano je na co najmniej kilkudziesięciu stronach. - W naszym raporcie znalazło się to, czego zabrakło w raporcie MAK, czyli błędy i niedociągnięcia rosyjskie - mówił wczoraj Donald Tusk.
Obok wymieniamy tylko najważniejsze z nich. Dotyczą one stanu lotniska, warunków meteorologicznych, a także obsługi smoleńskiego portu. Raport nie pozostawia suchej nitki na kontrolerze lotów, który w ogóle nie powinien znaleźć się w wieży, bo nie miał do tego uprawnień! Z kolei lotnisko w Smoleńsku powinno być co najwyżej pastwiskiem! W momencie podchodzenia do lądowania Tu-154, aż 30 procent lamp nie działało, a z pozostałych wiele było zasłoniętych np. przez drzewa. - Teren położony bezpośrednio przed progiem porośnięty był drzewami o wysokości przekraczającej wartości dopuszczalne dla przeszkód terenowych w tym obszarze - czytamy w dokumencie. Ale jakimś dziwnym trafem drzewa te zniknęły z powierzchni ziemi już kilka miesięcy po katastrofie. - Lotnisko Smoleńsk nie było przygotowane do przyjmowania statków powietrznych w sposób zapewniający bezpieczne wykonywanie operacji lotniczych - kwituje raport. Ponadto zabezpieczenie medyczne na lotnisku nie gwarantowało udzielenia pomocy 96 osobom, które były na pokładzie samolotu. A tuż po katastrofie chaotycznie pracowała np. straż pożarna.
Po piątkowej publikacji polskiego raportu miała się odbyć konferencja prasowa MAK. Ale zrezygnowano z niej. Jak wyjaśnił przedstawiciel MAK Oleg Jermołow, brak komentarza wynika z tego, że nie otrzymali raportu komisji Millera. Tymczasem na co najmniej kilku stronach internetowych był on do pobrania także w wersji rosyjskiej i angielskiej. Jedynie agencja ITAR-TASS przyznała, że z raportu wyłania się obraz o jakoby równej odpowiedzialności strony polskiej i rosyjskiej za katastrofę.
1 Wadliwe oświetlenie na lotnisku
2 Drzewa tuż przed pasem startowym lotniska
3 Kontroler lotów podawał załodze błędne informacje dotyczące kursu i ścieżki
4 Kontroler nie poinformował załogi, kiedy samolot zszedł z kursu i był zbyt nisko
5 Kontroler lotów zbyt późno nakazał załodze przerwanie podejścia do lądowania
6 Kontroler lotów nie przekazał załodze informacji o zachmurzeniu
7 Kontroler lotów nie żądał od załogi potwierdzenia wszystkich otrzymywanych komend
8 Kontroler nie wystąpił do przełożonych z propozycją zamknięcia lotniska mimo fatalnych warunków
9 Kontroler miał bardzo małe doświadczenie, jeśli chodzi o sprowadzanie samolotów
10 Kontroler nie przeszedł egzaminu praktycznego kierowania lotami na lotnisku Siewiernyj