- Strona polska jest tylko petentem, a tak być nie musiało - powiedział w telewizji TVN 24. - Zasady są jasne. Projekt raportu o katastrofie przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko. Oni mogą te nasze uwagi uznać albo nie.
Klich podkreślił, że gdy był na miejscu katastrofy, ze strony polskiego rządu nie otrzymał żadnej pomocy. Jego zdaniem dzieje się tak, by odpowiedzialność za tragedię zrzucić tylko i wyłącznie na pilotów. - A oni są tylko tymi, którzy na końcu łańcucha zbierają błędy wszystkich - mówi. - A błąd tkwi w systemie.
Jego zdaniem należałoby więc zrobić wszystko, by śledztwo przejąć i odpowiedzieć na wszystkie nurtujące pytania.
- Może się tak zdarzyć, że nigdy nie dowiemy się, co zawierały czarne skrzynki samolotu, bo Rosjanie nie będą chcieli tego ujawnić - dodaje Klich.
Grzegorz Sobczak (42 l.), redaktor naczelny miesięcznika "Skrzydlata Polska", też przekonuje, że śledztwo powinna prowadzić polska prokuratura. - Pojawiły się głosy, że przejęcie śledztwa byłoby możliwe na podstawie Konwencji Chicagowskiej, choć dopuszcza ona taką ewentualność tylko w przypadku lotów cywilnych, a 10 kwietnia mieliśmy do czynienia z lotem wojskowym - tłumaczy.
- Ale przecież jest jeszcze umowa z Rosją, na podstawie której moglibyśmy to śledztwo przejąć. Tymczasem nasze władze nie robią nic w tym kierunku. A jestem przekonany, że dużo lepiej dla wyjaśnienia szczegółów katastrofy byłoby, gdyby na miejscu w Rosji śledztwo prowadzili Polacy. Chciałbym chociażby poznać odpowiedź na tak podstawowe pytanie, czy polskim śledczym udało się przesłuchać kontrolera lotów, który naprowadzał samolot na lotnisko w Smoleńsku.
Profesor dr. hab. Jacek Trznadel, przewodniczący Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej, idzie jeszcze dalej. W liście otwartym do premiera Donalda Tuska apeluje o powołanie komisji międzynarodowej złożonej z najlepszych znawców lotnictwa.
Wszystko po to, by po wyjaśnieniu tragedii smoleńskiej nie pozostały żadne niedomówienia. A obawy ekspertów wydają się dość uzasadnione. Absolutna zależność delegacji polskich śledczych od Rosjan, co podkreśla Edmund Klich - świadczy o narastającej atmosferze nieufności.
Krążące w Internecie materiały filmowe nakręcone na miejscu tragedii kilka minut po wypadku budują wrażenie teorii spisku wymierzonego w polskiego Prezydenta.
Wydaje się, że tej nieufności i tych teorii spiskowych nie uda się obalić inaczej, niż przekazując śledztwo stronie polskiej. I trzeba wierzyć, że Rosjanie to zrozumieją.
Płk rez. pilot Piotr Łukaszewicz, były szef Oddziału Szkolenia Lotniczego Dowództwa Sił Powietrznych
Śledztwo powinno dać odpowiedź na kilka pytań
1. Czy były zaplanowane i przygotowane (zabezpieczone) alternatywne warianty dowiezienia uczestników na uroczystości w Katyniu?
2. Dlaczego załoga podjęła decyzję o lądowaniu, biorąc na siebie odpowiedzialność za konsekwencję niewykonania zaplanowanego zadania?
3. Dlaczego obsługa naziemna lotniska Smoleńsk, wiedząc, jakie są aktualne warunki atmosferyczne, nie podjęła decyzji o zamknięciu tego lotniska, konsultując ze swoimi przełożonymi i wprowadzając w zamian rekomendację lądowania na innym lotnisku?
Edmund klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych
Polska jest tylko petentem
- Strona polska jest tylko petentem (w śledztwie w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem - red.), a tak być nie musiało. Zasady są jasne. Projekt raportu o katastrofie przygotowuje strona rosyjska, a my mamy 60 dni na odpowiedź i to wszystko - powiedział dla TVN24. Oni mogą te nasze uwagi uznać albo nie. Może się tak zdarzyć, że nigdy nie dowiemy się, co zawierały czarne skrzynki samolotu, bo Rosjanie nie będą chcieli tego ujawnić. Powinniśmy zawrzeć ze stroną rosyjską ugodę dotyczącą przekazania całości lub części prowadzenia badań (katastrofy - red.) polskiej stronie.
Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny miesięcznika "Skrzydlata Polska"
Mamy prawo przejąć sprawę
Mamy umowę z Rosją, na podstawie której moglibyśmy to śledztwo przejąć. Tymczasem nasze władze nie robią nic w tym kierunku. A jestem przekonany, że dużo lepiej dla wyjaśnienia szczegółów katastrofy byłoby, gdyby na miejscu w Rosji śledztwo prowadzili Polacy. Chciałbym chociażby poznać odpowiedź na tak podstawowe pytanie, czy polskim śledczym udało się przesłuchać kontrolera lotów, który naprowadzał samolot na lotnisko w Smoleńsku.
Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" ("Rz", 23 kwietnia)
Polska powinna przejąć śledztwo
Jak było do przewidzenia, pytań dotyczących przyczyn i przebiegu katastrofy pod Smoleńskiem przybywa z każdym dniem. I nie ma wątpliwości, że będzie przybywało nadal. Nie przybywa za to odpowiedzi na nie. A nawet - odnoszę wrażenie - niektóre z tych, które już zostały udzielone, są unieważniane. Jak te dotyczące terminu sprowadzenia do Polski wszystkich czarnych skrzynek z Tu-154 albo terminu ujawnienia zapisów zrejestratorów.
Co gorsza, informacyjny chaos potęguje brak rzetelnych, absolutnie elementarnych informacji dotyczących tragedii pod Smoleńskiem, na przykład dotyczących dokładnego czasu, kiedy do niej doszło. Nie najlepiej przecież świadczy o polskich śledczych, że to dziennikarze uprzedzają ich w obowiązku poinformowania opinii publicznej, iż różni się on od oficjalnie podanego w dniu wypadku aż o kilkanaście minut.
( ) Zamęt komunikacyjny jest też być może w jakiejś mierze konsekwencją istotnego - jak się wydaje - błędu popełnionego przez władze Polski, a polegającego na niewystąpieniu do władz Rosji o przewidzianą prawem zgodę na przejęcie śledztwa. Ale - myślę - na razie nic straconego.
Na pewno warto się poważnie zastanowić nad skierowaniem takiego wniosku do władz Rosji choćby jeszcze teraz. Zważywszy straszliwą wyjątkowość tego, co się stało pod Smoleńskiem oraz demonstrowaną w tych dniach zarówno przez Dmitrija Miedwiediewa, jak również przez Władimira Putina dobrą wolę, chyba można sobie wyobrazić ich aprobatę dla tej idei.
W gruncie rzeczy powinno to być przecież Rosjanom na rękę. Zgoda na przekazanie Polsce dochodzenia w tej sprawie byłaby koronnym dowodem na ich w tej sprawie daleko posuniętą otwartość i chęć współpracy. (Rzeczpospolita, 23.04.2010)
Prof. dr hab. Jacek Trznadel, przewodniczący Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej, historyk i pisarz, autor "Hańby domowej" (list otwarty do Premiera RP Donalda Tuska)
Międzynarodowe śledztwo
Ze względu na wyjątkową wagę dla Polski katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński i osoby kierujące najważniejszymi instytucjami Państwa Polskiego, i ponieważ miało to miejsce nie w Polsce, lecz na terenie innego państwa - zwracam się do Pana, Panie Premierze, o powołanie niezależnej Międzynarodowej Komisji Technicznej dla zbadania przyczyn katastrofy. Wnioski takiej Komisji z udziałem najlepszych światowych ekspertów miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii.