Mowa oczywiście dotyczy franka szwajcarskiego, który wciąż pnie się w górę. A może to złotówka traci? Nieważne - ważne, że co miesiąc trzeba zapłacić więcej! W telewizjach i gazetach tylko o kampanii, która zresztą jest nudna i do niczego się nie nadaje. I oczywiście ani słowa o horrorze wszystkich kredytobiorców.
I tak po krótkiej dyskusji ze szwagrem wpadliśmy na najlepsze hasło wyborcze dla kandydata na mieszkańca Pałacu Prezydenckiego: "Jak mnie wybierzecie, to frank znów będzie kosztował 2,20 zł albo nawet mniej".
- I sukces murowany, mówię ci! Po takiej deklaracji już nie będzie ważne, kto ma żonę, a kto nie, kto zabija zwierzęta, a kto je tylko zjada - cieszył się szwagier i już zaczął kombinować, jak pomysł na wygraną w wyborach sprzedać za ciężkie pieniądze, żeby oczywiście spłacić kredyt.