W Polsce ok. 10 tys. pań i panów pracuje w agencjach towarzyskich. Tak wynika z raportu "Sex work in Europe". Ale oprócz agencji pod dachem są przecież tirówki, galerianki, uniwersytutki. I tak naprawdę nie wiadomo, ile osób w Polsce żyje z nierządu, tak jak nie wiadomo, ile jeździ wypasionymi furami za zyski z narkobiznesu, a ile zarabia na kontrabandzie. Urzędnicy w Brukseli są jednak przekonani, że czarna gospodarka powinna być brana pod uwagę przy wyliczaniu wskaźnika PKB
Według szacunków "Dziennika Gazety Prawnej" w przypadku Polski PKB urośnie o ok. 16 mld zł po dodaniu wpływów z prostytucji czy narkobiznesu. Czyli, przynajmniej na papierze, nasza gospodarka się wzmocni.
Poseł Tomasz Górski (39 l.) z Solidarnej Polski radzi już ministrowi Rostowskiemu, by zaczął ściągać podatki z prostytucji. Napisał w tej sprawie interpelację. "Brakuje pieniędzy. Dlaczego nie szukać ich u prostytutek? W Polsce prostytucja jest legalna. Dlaczego więc te panie nie płacą podatków?" - pyta ministra poseł. Kto wie, może minister o tym właśnie myśli...